Przejdź do głównej zawartości

Archetypy, podosobowości i wewnętrzne dziecko


W terapiach i w rozwoju osobistym spotykamy się często z terminami takimi jak archetypy, role, maski, subosobowości czy wewnętrzne dziecko. Powstało też wiele terapii opartych na tych zagadnieniach. Współczesna psychologia i psychoterapia obfituje w opisy naszych subosobowości i jak z nimi pracować. Niektórzy zadają sobie pytanie - skoro mamy tak wiele tych postaci w sobie, to może jesteśmy zaburzeni? jest to jednak co innego i nie należy się obawiać ani doszukiwać choroby lecz poznać temat głębiej. Z archetypami można pracować na różne sposoby, także samemu, przeglądając się w ich różnorodnych jakościach, badając siebie. Dziś jednak chciałam opowiedzieć troszkę o pracy z wewnętrznym dzieckiem. Jak to jest, przede wszystkim czym lub kim jest to wewnętrzne dziecko? 
To ja mam w sobie to dziecko czy może jest to moje prawdziwe, niewinne ja? 
Czy ono w ogóle istnieje? 
Moja odpowiedź brzmi: nie.
Jest to wewnętrzna reprezentacja pewnego aspektu Twego umysłu.
Dobrze jest o tym wiedzieć, choćby dlatego, by nie przywiązywać się, nie sentymentalizować tego umysłowego tworu/ obrazu. 
Zawiera on rzeczywiście elementy świata, którym przesiąkliśmy w dzieciństwie. Dziecko słucha, obserwuje, chłonie emocje oraz energetykę swojego otoczenia (czyli na pierwszym miejscu rodziców, rodzinę, dalej szkołę). Te wspomnienia pozostają (dopóki nie nastąpi zmiana) zakodowane w ciele, na poziomie pamięci komórkowej. I choć wiemy że nasze ciało ciągle się rodzi, odnawia (wystarczy sprawdzić informacje na temat czasu, w jakim następuje przemiana komórkowa danego narządu organu etc.), to najczęściej nie zwracamy uwagi na to, że ciągle i ciągle coś odtwarza. Oczywiście można to zrzucić na geny, ale czy jest odnotowany gen garbienia się lub bycia potulnym wobec staruszek chociażby? Nie, to nasze dyrektywy, wysnute z naszych dziecięcych doświadczeń sprawiają, że na przykład garbimy się czy dajemy się wodzić za nos starszym paniom ;) . I tak podczas pracy z wewnętrznym dzieckiem, niejako przychodzą do nas, pojawiają się na wewnętrznym ekranie umysłu nasze wewnętrzne dzieci. Tak, jest ich wiele, a z pewnością tyle, ile traum. Przyjmujemy te aspekty właśnie po to, by uwolnić obejmując świadomością/będąc Miłością/ Obecnością Miłości dla danego aspektu. W tej wewnętrznej pracy, może zjawić się Twój czteroletni Adaś, który dostał lanie gdy płakał, bo zepsuła mu się zabawka. Tak jak dziecko potrafi w tym czasie rozumieć, tak Adaś zakodował, że zawsze, za wszelką cenę nie wolno mu okazywać emocji w obliczu straty. 38-letni Adam będzie niósł i odtwarzał ten dyrektywę na różne sposoby: może być niedostępny emocjonalnie dla żony, gdy umiera jej matka; może znieczulać się co weekend alkoholem po tygodniu pracy, w której czuje się nieszczęśliwy, ale uważa, że nic z tym nie może zrobić. Pozwalając sobie w pełni przeżyć tamte emocje, jednocześnie mając oparcie w swoim ja (i/lub terapeucie) możemy domknąć i uwolnić tamte emocjonalne zapisy. 
Nie musimy odtwarzać w życiu ciągle i ciągle sytuacji które bazują na takim schemacie. 
Możemy się od nich uwolnić. 
Możemy zwolnić nasze fizyczne ciało z obowiązku przypominania nam tego, kim już dawno nie musimy być. 
Jesteśmy wolni.
Narzędzi do dyspozycji jest wiele.
(o tym i nie tylko w kolejnym odcinku)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dekalog Twardzielki

Dekalog Twardzielki.. Gdy dotarł do mnie w rozmowie z inną Kobietą (💞😘- to dla Ciebie ! ) taki po prostu gotowiec, wyświechtany zużyciem, z wyliniałymi od tych samych emocji ścieżkami, byłam zdziwiona oczywistością jego precyzji. I tym, jak zabójczy potrafi być dla Wyznawcy. I tym, że jeszcze nie tak dawno ja też trzymałam się go siłą strachu i braku zaufania do życia. Cień smutku smagnął moją Duszę, bo tak bardzo chciałabym móc przekazać, jakie to zbędne, obłędne i dewastujące! W takim momencie zwracam się ku własnemu doświadczeniu- czy można powiedzieć, że coś było zbędne? Czy to w ogóle ważne, pomocne? Ważniejsze zdaje mi się to, by być gotowym na zmianę. By tak bardzo jej pragnąć, że pomimo lęku, wejdziemy na tę inną, nieznaną ścieżkę. Nawet nie do końca ufając tym, którzy zdają się mówić: "chodź do nas, zobacz, jesteśmy tu szczęśliwsi !".. Gdy poczujemy, że właściwie jeździmy po rondzie, nigdzie dalej, jeno w kółko. I że jest nam cholernie niedobrze. Wtedy nie czekajmy...

Kreacja. Od kulis 3.

 "Całe życie" maluję farbami akrylowymi- na płótnie, na tabliczkach, desce, czy (jak kiedyś) dykcie z tapczanu. Akryle nie śmierdzą, schną błyskawicznie i rozcieńczamy je wodą. To, że schną szybko było dla mnie, niedoborowego finansowo artysty, powodem do przechowywania palety w lodówce i generalnego sknerzenia w wypuszczaniu farby z tubki ;) . Olejami malować nie mogłam - silnie alergizowały mnie rozcieńczalniki. Kiedyś odwiedziłam koleżankę podczas zajęć w Akademii w Krakowie- sztaluga przy sztaludze, wszędzie królowało malarstwo olejne.. Utwierdziłam się w swym wyborze, że to nie dla mnie. Zresztą nigdy nie chciałam być artystą, tylko malować, rysować, lepić, tworzyć.. Myślałam sobie, że każde miejsce jest ku temu dobre, a nauczyciel dobry/zły znajdzie się na każdej uczelni. W zasadzie tak jest, choć nie doceniłam tzw. egregora uczelni - całej tej aury, wszelkich tradycji, ambicji profesorów i studentów; prestiżu lub pretendowania do.. To potrafi wzmocnić lub obciążyć. Wsp...

Późne powitanie :)

W cichej nocnej przestrzeni znienacka rodzi się blog.. Czy potrzebny? Jeśli tak , to komu? Jeśli nie mi, to zapewne moim pracom i myślom- jedne i drugie warto dzielić . Witam w moim świecie , tutaj mydło, chaos, kwiecie, a docelowo ład , porządek , radość i rozsądek ;) . Zobaczymy..