Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2019

* z życia Lucyny 3 *

Lucyna mogłaby zrobić jeszcze kilka rundek po książkach psychologicznych i innych takich. Wiedza o tym, że różne bolączki a nawet dramaty są tak podobne, tak schematyczne, dzielone przez tak wielu ludzi- samo to odnotowane w świadomości ma niesamowity potencjał uwalniający od tych cierpień.  Właściwie stać ją było nawet na taką szczerość wobec siebie, że gdyby okazała się być nie taką, jaką myslała, że jest, nie odrzuci prawdy. Ciekawe, czy strach przed byciem nie-tym-czym-myślałeś-że-jesteś nie jest najgorszym ze strachów na własny temat. Dla Lucyny był, bo to podróż w nieznane, bez kontroli/ ochrony, natomiast o wszystko, co najgorsze już się zdążyła w swym żywocie napodejrzewać, i było to kompletnie nieciekawe. Koncepcja Lucyny na dziś obejmowała podjęcie nowej roli- zamiast być bohaterem zmagającym się z Życiem, postanowiła zostać kimś w rodzaju " podróżnika na ochotnika " i trzymać się tej postawy aż .. aż? Się zniechęci/ znajdzie nową koncepcję ?? ~~  Tymczasem "

* z życia Lucyny *

Lucyna dziarsko maszerowała przed siebie, krzywe i obolałe biodro mknęło w emfazie, wyboru nie mając. Spacer mimo wszelkich niedogodności, przynosił upragniony relaks, zwłaszcza głowie. Trasą fantazyjną, bezcelową idąc, spoglądała na coraz ciekawsze obrazy, aż dojrzała do decyzji, by złapać jakiś konkret- o, na przykład nazwę ulicy. Akurat była na Krętej, nieco posępnej lecz pięknej a niedługo potem znalazła się na delikatnym, brukowanym wzniesieniu, zalanym złotym światłem latarni. Stała wprost przed domem expartnera, na co zaśmiała się pod nosem, przyjmując to za wiadomość od losu. Całą drogę bowiem robiła z inspiracji Matusiaka przepierkę swej historii osobistej, od urodzenia zaczynając. Więc tego wątku też nie może pominąć, wnioskowała, choć już od paru lat temat wydawał jej się niewart zachodu. A jednak trzeba grzebnąć głębiej, i jeśli stawia na szczerość wobec samej siebie- to cóż, zajmie się i tym.  Szczęśliwie notatki sporządzone podczas pracy z supercoachem zniknęły. Niedługo

* z życia Lucyny *

Lucyna wiedziała: albo skona albo to pokona. Dzień świąteczny, a w niej złość kipi, buzuje coraz mocniej ..Wiedziała, że nie ma sensu budować tamy, taka złość przeleje się nad nią i zamieni we wściekłość, a może i nienawiść. Teraz złość była wielka, dusząca i podszyta rozżaleniem- co dla kochającej spokój i harmonię osoby i tak było wystarczającym wyzwaniem. Lucyna, lat 40+, bez 500+, bo na DiDi, Dorosłe Dziecko, się już nie należy, sama lecz niesamodzielna, mieszkanie i media opłacają ( podobno starzy )  rodzice, Krystyna i Tadzik. Lucyna jest świadoma i wdzięczna za pomoc. Ale to nie jest prosta  historia, od jakichś 20 lat Lucyna ma  powracające kłopoty z kręgosłupem, hardcore niepośledni, zwieńczone konkretnym urazem parę lat temu. Lucyna nie może siedzieć, jak się schyli lub coś dźwignie, to ma przerąbane. I właśnie w święta Lucynę znów zestaw żalomyśli dopada. Szczera ze sobą, Lucyna postanawia zająć się piekiełkiem buzujących emocji. Jak to możliwe, że jej mieszkanie jest nadal