Przejdź do głównej zawartości

Kody bogactwa, kody biedactwa.

 Biedactwo - jak czule można odczytać ten wyraz! "Moje biedactwo, chodź do mnie, przytulę Cię"- szeptała niejedna babcia do wnucząt. Starsze pokolenia znają pewnie bajkę o kości, w której Bieda mieszkała i gdy ją bohater uwolnił, przylgnęła do niego miłośnie, ogłaszając, że nie opuści go aż do śmierci :) . Na swoje własne Kody Biedy trafiałam szukając celowo, rozpoznając w danej sytuacji albo doświadczając iluminacji, jak w przypadku, gdy zorientowałam się, jaką piosenkę z dzieciństwa nucę akurat w głowie. To było tak: "wędrowali strzelcy przez zielony las (lubię), nie mieli pieniędzy (zgadza się), za to mieli czas (warto! ;) )". Ta piosenka już do mnie nie przychodzi, co jest najlepszym dowodem, że ten aspekt z podświadomości został już uwolniony, zdezaktualizowany. Nadal jednak jest tyle hitów na playliście tam, "z tyłu głowy". Nie muszą to być Kody Biedy dosłownie do niej nawiązujące lecz będące po prostu formułą ostrzeżenia przed bogactwem. Są to popularne przekonania, takie jak: "lepiej nie mieć/ mieć mniej, bo i tak trzeba będzie oddać ( urzędom/ państwu/ komukolwiek)"; "lepiej nie mieć/ mieć mniej, przynajmniej nikt Cię nie okradnie". Czy jednak "niemanie" może Cię naprawdę przed tym uchronić? Życie pokazuje, że nie. Najbardziej spektakularną lekcję w tym temacie odebrałam kilkanaście lat temu. O 8 rano, w Dzień Kobiet, zadzwonił nagle telefon z banku. Bardzo nieprzyjemny głos oznajmił, że jestem winna ogromną sumę pieniędzy i muszę zwrócić w jakimś krótkim czasie. Byłam zszokowana, nie widziałam i nigdy nie brałam takich pieniędzy, tym bardziej z mojego konta, na które skapywały zasoby na tyle drobne, że łatwe do ogarnięcia. Wiedziałam, ile mam (lub nie mam). I co? Można nie mieć i być okradzionym mimo tego! I chociaż wydało się, kto i jak dokonał tego czynu, pieniądze i tak trzeba było oddać. Co spadło na moją rodzinę, i - poza wdzięcznością - czułam ciężar, ciężar tego dużego pieniądza, który się z mego konta wydostał. Więc chociaż umysł mami, że mieć mało czy nie mieć jest bezpiecznie, absolutnie nie ma co dawać wiary w jego prawdy "ostateczne". Innych owszem, zapędza do gromadzenia więcej i więcej, i to też jest ściema, bo bezpieczeństwa nie można lokować w czymkolwiek zewnętrznym. Czy to zniechęca, by zarabiać czy oszczędzać? Nie, oczywiście, że nie. Po prostu.. lepiej te podświadome mechanizmy naświetlać, by iść lżej przez Życie, bez sabotażu w rozkwicie (tam, z tyłu głowy ;) ).

..a może uważasz, że brak funduszy podkręca kreatywność?
cdn.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dekalog Twardzielki

Dekalog Twardzielki.. Gdy dotarł do mnie w rozmowie z inną Kobietą (💞😘- to dla Ciebie ! ) taki po prostu gotowiec, wyświechtany zużyciem, z wyliniałymi od tych samych emocji ścieżkami, byłam zdziwiona oczywistością jego precyzji. I tym, jak zabójczy potrafi być dla Wyznawcy. I tym, że jeszcze nie tak dawno ja też trzymałam się go siłą strachu i braku zaufania do życia. Cień smutku smagnął moją Duszę, bo tak bardzo chciałabym móc przekazać, jakie to zbędne, obłędne i dewastujące! W takim momencie zwracam się ku własnemu doświadczeniu- czy można powiedzieć, że coś było zbędne? Czy to w ogóle ważne, pomocne? Ważniejsze zdaje mi się to, by być gotowym na zmianę. By tak bardzo jej pragnąć, że pomimo lęku, wejdziemy na tę inną, nieznaną ścieżkę. Nawet nie do końca ufając tym, którzy zdają się mówić: "chodź do nas, zobacz, jesteśmy tu szczęśliwsi !".. Gdy poczujemy, że właściwie jeździmy po rondzie, nigdzie dalej, jeno w kółko. I że jest nam cholernie niedobrze. Wtedy nie czekajmy...

Kreacja. Od kulis 3.

 "Całe życie" maluję farbami akrylowymi- na płótnie, na tabliczkach, desce, czy (jak kiedyś) dykcie z tapczanu. Akryle nie śmierdzą, schną błyskawicznie i rozcieńczamy je wodą. To, że schną szybko było dla mnie, niedoborowego finansowo artysty, powodem do przechowywania palety w lodówce i generalnego sknerzenia w wypuszczaniu farby z tubki ;) . Olejami malować nie mogłam - silnie alergizowały mnie rozcieńczalniki. Kiedyś odwiedziłam koleżankę podczas zajęć w Akademii w Krakowie- sztaluga przy sztaludze, wszędzie królowało malarstwo olejne.. Utwierdziłam się w swym wyborze, że to nie dla mnie. Zresztą nigdy nie chciałam być artystą, tylko malować, rysować, lepić, tworzyć.. Myślałam sobie, że każde miejsce jest ku temu dobre, a nauczyciel dobry/zły znajdzie się na każdej uczelni. W zasadzie tak jest, choć nie doceniłam tzw. egregora uczelni - całej tej aury, wszelkich tradycji, ambicji profesorów i studentów; prestiżu lub pretendowania do.. To potrafi wzmocnić lub obciążyć. Wsp...

Późne powitanie :)

W cichej nocnej przestrzeni znienacka rodzi się blog.. Czy potrzebny? Jeśli tak , to komu? Jeśli nie mi, to zapewne moim pracom i myślom- jedne i drugie warto dzielić . Witam w moim świecie , tutaj mydło, chaos, kwiecie, a docelowo ład , porządek , radość i rozsądek ;) . Zobaczymy..