Przejdź do głównej zawartości

Kogo wkurzają szczęśliwi ludzie??

Jeśli promieniejesz szczęściem, wcześniej czy później a może po wielokroć, kogoś tu wkurzysz. Dlaczego? Przecież im więcej szczęścia i szczęśliwych ludzi, tym..więcej ! Co przeszkadza w zaufaniu, że tak jest? Bo jak szczęśliwy, to dlatego, że bogaty, jak bogaty to niedobry i niepomocny? Szczęśliwy dlatego, że nie ma problemów= nie zrozumie Twoich= nie pomoże, a być może pogrąży Cię w Twej nieszczęśliwości prąc do słońca jak co dzień? Szczęśliwy= naćpany lub niedorozwinięty? Szczęśliwy, bo "ktoś za niego robi"? Szczęśliwy, bo głupi/ płytki jak talerz/ nieinteligentny ? Dlaczego szczęśliwy w ogóle bywa podejrzany? ! Tak bardzo pragniemy być szczęśliwi.. Tak wiele osób lubi patrzeć na bawiące się dzieci właśnie po to, by nacieszyć duszę ich szczęściem, beztroską, poczuciem wolności. Tak samo pragniemy wyjechać w piękne miejsca, mieć piękne przedmioty czy zpartnerzyć się z kimś "wyjątkowym"- w pełnej wierze, że to i tamto uczyni nas wreszcie szczęśliwymi. Ale tak się nie da. Nie da się z zewnątrz przynieść poczucia szczęścia- można dokarmić się radością, tankować co jakiś czas, ale to nie to samo. Trzeba zadbać od środka, samemu- co nie znaczy, że bez niczyjej pomocy i wsparcia. Intelekt można łatwo nakarmić nadając mu kierunek szukania- przyglądając się szczęśliwcom, poznając ich. Niektórzy mają te wymarzone przez większość atuty, inni niekoniecznie- to już solidna zagwozdka dla umysłu :) ! Co w takim razie mają?

Komentarze

  1. Pierwszy raz w życiu, o ile pamiętam, usłyszałem zdanie "każdy człowiek dąży do szczęścia" w wieku 26 lat. Wypowiedziała je moja psychoterapeutka przed grupą 12 osób. Wpatrywałem się w tych ludzi osłupiały. Nie mogłem uwierzyć, że nikt nie reaguje. Nie protestuje.
    Twierdzenie, że ludzie dążą do szczęścia, wydawało mi się wtedy absurdem.
    Szczęście, bycie szczęśliwym, kojarzło mi się jedynie z poczuciem winy. Z obelgą.
    Gdybym dążył do szczęścia, do własnego szczęścia, byłbym winny i niezgodny szacunku. Krzywdzący dla całego świata.
    Poświęcenie - tak. Ale bycie szczęśliwym? Nigdy!
    Na szczęście trafiłem na psychoterapię. Potem było już tylko lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi nieco szokująco, ale po dłuuugiim wdechu i wydechu, znajduję podobne doświadczenie. Kiedyś był taki czas, że to dążenie wydawało mi się "luksusowym frykasem zblazowano- depresyjnych egoistów", celem, który jest nieuchwytny od zarania dziejów, bo.. "jest tyle nieszczęścia przecież, na świecie"- trzeba orać na ugorze, ratować wszystkich nieszczęśliwszych od Ciebie, a za takich uważa się wielu.. Próba zasłużenia na prawo do własnego życia. Gdy już zadowolisz wszystkich. Smutne. Ale świetnie, że można wyjść z tego poczucia winy i poświęcenia, a nawet zapomnieć i przywoływać tylko wtedy, gdy to przydatne dla kogoś, kto może tak to widzieć.

      Usuń
  2. jako, że nie zawsze jeszcze potrafię to prawo do szczęścia, tę potrzebę realizować, czuję, że będzie materiał na post. Dzięki za ten komentarz- dowód, że z myślenia pod hasłem "nigdy" można wypłynąć na pełne morze..Życia :) !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dekalog Twardzielki

Dekalog Twardzielki.. Gdy dotarł do mnie w rozmowie z inną Kobietą (💞😘- to dla Ciebie ! ) taki po prostu gotowiec, wyświechtany zużyciem, z wyliniałymi od tych samych emocji ścieżkami, byłam zdziwiona oczywistością jego precyzji. I tym, jak zabójczy potrafi być dla Wyznawcy. I tym, że jeszcze nie tak dawno ja też trzymałam się go siłą strachu i braku zaufania do życia. Cień smutku smagnął moją Duszę, bo tak bardzo chciałabym móc przekazać, jakie to zbędne, obłędne i dewastujące! W takim momencie zwracam się ku własnemu doświadczeniu- czy można powiedzieć, że coś było zbędne? Czy to w ogóle ważne, pomocne? Ważniejsze zdaje mi się to, by być gotowym na zmianę. By tak bardzo jej pragnąć, że pomimo lęku, wejdziemy na tę inną, nieznaną ścieżkę. Nawet nie do końca ufając tym, którzy zdają się mówić: "chodź do nas, zobacz, jesteśmy tu szczęśliwsi !".. Gdy poczujemy, że właściwie jeździmy po rondzie, nigdzie dalej, jeno w kółko. I że jest nam cholernie niedobrze. Wtedy nie czekajmy...

Ćwiczenie z lustrem (inne niż Louise Hay!)

 W poprzednim stuleciu Louise Hay opracowała ćwiczenie z lustrem. Od tego czasu rozpropagowane zostało przez zastępy trenerów, coachów i zwykłych ludzi, którym pomogło pokochać siebie. Nie każdemu jednak ono odpowiada, nie dla każdego możliwe jest się go podjąć w danym czasie. Dla niektórych stanie vis a vis ze "swoją gębą" w lustrze mówiąc "kocham Cię" jest totalnie wbrew naturze.  To ćwiczenie jest alternatywą lub wstępem dla ćwiczenia Louise. Opiera się też na lustrze lecz w inny sposób. Potrzebujesz dwóch luster tak, by ująć swoje odbicie z tyłu (przede wszystkim chodzi o zarys głowy i ramion). Jeśli to kłopotliwe - na przykład nie masz dostępu do dwóch luster w domu - znajdź takie lustra w sklepie lub nawet jedno i zrób sobie po prostu zdjęcie przez ramię. Miej je na telefonie albo jeszcze lepiej wydrukuj sobie, by było dostępne pod ręką. To zdjęcie lub widok na bieżąco będą bazą Twojej pracy ze sobą. Etap 1  Popatrz na tę postać w lustrze, odwróconą plecami - ...