Z materiałów dokumentalnych, poradnikowych i jakichkolwiek, upewniłam się, że syllogomania odpada. Ale.. Nie mogę powiedzieć, że obce mi są mechanizmy kierujące ludźmi, których patologiczne zbieractwo niemalże zabunkrowało w domu. Dlaczego byłam skłonna zebrać tak wiele rzeczy? Na pewno nie pomagało to w utrzymaniu czystości- i to ruszyło mnie do działania w przedbiegach głębszych zmian. Najpierw Perfekcyjna Pani Domu- ciekawe , czy jeśli oglądaliście, to udało Wam się wytrzymać i nie lecieć po akcesoria typu najprymitywniejszego chocby, byleby sobie ulżyć i też mieć tak fajnie, bo lżej, lepiej, czysto! I na dodatek- w uporządkowaniu..ach, ech, och..jeszcze przede mną. Potem był uraz kręgosłupa , to już nie przelewki, rozumiesz, że skoro nie możesz się schylić i wiele innych czynności wykonać- obrośniesz w syf. Tzn. twoja chata. Znaczy moja. Więc owszem, potrzeba ducha, zew wręcz był- ku prostocie, czystości, harmonii, ale też dość brutalny alarm znad urwiska- tak dalej nie pociągniesz, bo w przepaść spadniesz, wpadniesz. Z drugiej strony cóż małosprawny zrobić może? czyli mozolny, codzienny, komicznie i żałośnie maleńki w skutkach wysiłek. rozpisany na parę miesięcy. Wyszło z tego kilka lat, ale o tym nie warto ciągnąć wątku. Pierwsza konkretna pomoc ratunkowa , to książka Marie Kondo "Magia sprzątania"- z niej nauczyłam się wręcz artystycznie składać rzeczy, a przede wszystkim przyjęłam ideę, że warto mieć to, co się lubi i ceni i mieć tego na tyle niedużo, żeby się to dobro nie niszczyło i żeby nie lezało zapomniane odłogiem. Lub tak upchane iż niedosiężne- tak też nie trzeba ;) ! Takie trochę medytacyjne podejście do rzeczy materialnych- poczucie ich piekna, przydatności , etc-to się wg mnie sprawdza. Od Marie( ślicznej zresztą, zerknij kto nie widział ) wzięłam też podział odrzeczowiania mieszkania wg kategorii- sposób jest taki: gromadzisz wszystkie rzeczy z 1 kategoriiw 1 miejscu, wszystko, z każdego pomieszczenia, torby, kąta, zewsząd- dopiero wtedy wiesz tak naprawdę co masz i dopiero wtedyś w pełni sprawiedliwy w oddzielaniu rzeczy do pozostawienia i do pożegnania się. Warto- zwłaszcza osoby sentymentalne znajdą zrozumienie w metodzie KonMarie. Zwłaszcza, że fotografie, zapiski i pamiątki wg jej porady segregujesz na końcu, gdyś już odważniejszy i ogólnie wprawiony w magię sprzątania ;) cdn..
Z materiałów dokumentalnych, poradnikowych i jakichkolwiek, upewniłam się, że syllogomania odpada. Ale.. Nie mogę powiedzieć, że obce mi są mechanizmy kierujące ludźmi, których patologiczne zbieractwo niemalże zabunkrowało w domu. Dlaczego byłam skłonna zebrać tak wiele rzeczy? Na pewno nie pomagało to w utrzymaniu czystości- i to ruszyło mnie do działania w przedbiegach głębszych zmian. Najpierw Perfekcyjna Pani Domu- ciekawe , czy jeśli oglądaliście, to udało Wam się wytrzymać i nie lecieć po akcesoria typu najprymitywniejszego chocby, byleby sobie ulżyć i też mieć tak fajnie, bo lżej, lepiej, czysto! I na dodatek- w uporządkowaniu..ach, ech, och..jeszcze przede mną. Potem był uraz kręgosłupa , to już nie przelewki, rozumiesz, że skoro nie możesz się schylić i wiele innych czynności wykonać- obrośniesz w syf. Tzn. twoja chata. Znaczy moja. Więc owszem, potrzeba ducha, zew wręcz był- ku prostocie, czystości, harmonii, ale też dość brutalny alarm znad urwiska- tak dalej nie pociągniesz, bo w przepaść spadniesz, wpadniesz. Z drugiej strony cóż małosprawny zrobić może? czyli mozolny, codzienny, komicznie i żałośnie maleńki w skutkach wysiłek. rozpisany na parę miesięcy. Wyszło z tego kilka lat, ale o tym nie warto ciągnąć wątku. Pierwsza konkretna pomoc ratunkowa , to książka Marie Kondo "Magia sprzątania"- z niej nauczyłam się wręcz artystycznie składać rzeczy, a przede wszystkim przyjęłam ideę, że warto mieć to, co się lubi i ceni i mieć tego na tyle niedużo, żeby się to dobro nie niszczyło i żeby nie lezało zapomniane odłogiem. Lub tak upchane iż niedosiężne- tak też nie trzeba ;) ! Takie trochę medytacyjne podejście do rzeczy materialnych- poczucie ich piekna, przydatności , etc-to się wg mnie sprawdza. Od Marie( ślicznej zresztą, zerknij kto nie widział ) wzięłam też podział odrzeczowiania mieszkania wg kategorii- sposób jest taki: gromadzisz wszystkie rzeczy z 1 kategoriiw 1 miejscu, wszystko, z każdego pomieszczenia, torby, kąta, zewsząd- dopiero wtedy wiesz tak naprawdę co masz i dopiero wtedyś w pełni sprawiedliwy w oddzielaniu rzeczy do pozostawienia i do pożegnania się. Warto- zwłaszcza osoby sentymentalne znajdą zrozumienie w metodzie KonMarie. Zwłaszcza, że fotografie, zapiski i pamiątki wg jej porady segregujesz na końcu, gdyś już odważniejszy i ogólnie wprawiony w magię sprzątania ;) cdn..
Komentarze
Prześlij komentarz