Przejdź do głównej zawartości

Książka, film dla dzieci, garść słów o ego..





Szukając wolnego zeszytu, znalazłam taki sprzed 20 lat. A w nim spisany tekst z książki "Bajka o księciu Pipo, o koniu Pipo i o księżniczce Popi" Pierre Gripari: 
"...- Szukam Księgi Swego Życia (..)
- Nic prostszego, już ją panu daję. Proszę się rozebrać. (..) nikt nie będzie zgłębiać swego losu nie będąc zupełnie nagim (..)
- A! Rozumiem! - mówi. Książka pisze się sama, w miarę jak płynie moje życie! W takim razie na próżno tu przyszedłem.
- A, to nie jest takie pewne. Nauczyłeś się co najmniej trzech rzeczy. (..) To, co jest - jest, to, co było - już nie jest, a to, co będzie - jeszcze nie jest. Wydaje się, że to nic, ale jest to cała mądrość. Wszystkie książki świata nie nauczą Cię niczego więcej."
Kogo zaczarowały te fragmenty? A może ktoś czytał i pamięta całość? :)
Jakiś czas temu zapisałam się na detox sokowy. I od razu umysł wszedł w tryb ochronny. Zaczęłam chcieć więcej spożywać i więcej i biegłam do sklepu, bo zaraz przecież detox.. Jednocześnie widziałam to, widziałam działania Systemu Operacyjnego Ego i rozdmuchanie "potrzeb". Idąc, męczyłam się przez jakiś czas z myślami.. Spotkałam piękne maki i zaczęłam fotografować. Zbliżył się do mnie pies, zresztą z sympatią, o imieniu.. Ego. 


Dokładnie tak. Odkryłam także, że detox jest o dzień później, co wiedziałam, ale umysł zdołał się od tej prawdy zasłonić ;), inaczej trudniej by o ten owczy pęd ku spożywaniu.. Idąc dalej, dostrzegłam na ulicy coś czerwonego. Podniosłam, a to był Diabełek. (gdy pomyślałam, że dobrze by o tym napisać, akurat po paru dniach jeszcze był, choć nie powiem, że się nie ruszał z miejsca, bo owszem ;) ) Odłożyłam uprzejmie na trawnik.


Kolejne dni, kolejny element do kolekcji..
Był taki film, z lat 80- tych, za którym tęskniłam odkąd pierwszy raz obejrzałam w kinie w Międzylesiu, w Kotlinie Kłodzkiej.
Dodam, że praktycznie nie oglądam filmów. Po prostu, z moim sposobem odbioru, nie jest to dla mnie zbyt pożądane doświadczenie. Wchodzę w różne przestrzenie mentalne i odczuwam na sobie o czym one są. Znalazło się na to bardzo eleganckie określenie: empata szamański. To jest przydatne, gdy np. wchodziłam w przestrzeń osoby w bardzo trudnym stanie psychicznym (koszmarny, męczący krajobraz) i od środka szukałam rozwiązań, które nie ja, ale osoba w tym stanie, może zastosować do wyjścia. 
Film znalazłam w internecie, tej współczesnej skarbnicy wszystkiego. "Przyjaciel wesołego diabła" w reż. Jerzego Łukaszewicza - według mnie jest byczo piękny. W obsadzie Franciszek Pieczka, późniejszy Jańcio Wodnik u Kolskiego. Historia, jak to historia - o podróży bohatera. Do swej wewnętrznej mocy oczywiście.
Polecam <3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dekalog Twardzielki

Dekalog Twardzielki.. Gdy dotarł do mnie w rozmowie z inną Kobietą (💞😘- to dla Ciebie ! ) taki po prostu gotowiec, wyświechtany zużyciem, z wyliniałymi od tych samych emocji ścieżkami, byłam zdziwiona oczywistością jego precyzji. I tym, jak zabójczy potrafi być dla Wyznawcy. I tym, że jeszcze nie tak dawno ja też trzymałam się go siłą strachu i braku zaufania do życia. Cień smutku smagnął moją Duszę, bo tak bardzo chciałabym móc przekazać, jakie to zbędne, obłędne i dewastujące! W takim momencie zwracam się ku własnemu doświadczeniu- czy można powiedzieć, że coś było zbędne? Czy to w ogóle ważne, pomocne? Ważniejsze zdaje mi się to, by być gotowym na zmianę. By tak bardzo jej pragnąć, że pomimo lęku, wejdziemy na tę inną, nieznaną ścieżkę. Nawet nie do końca ufając tym, którzy zdają się mówić: "chodź do nas, zobacz, jesteśmy tu szczęśliwsi !".. Gdy poczujemy, że właściwie jeździmy po rondzie, nigdzie dalej, jeno w kółko. I że jest nam cholernie niedobrze. Wtedy nie czekajmy...

Kreacja. Od kulis 3.

 "Całe życie" maluję farbami akrylowymi- na płótnie, na tabliczkach, desce, czy (jak kiedyś) dykcie z tapczanu. Akryle nie śmierdzą, schną błyskawicznie i rozcieńczamy je wodą. To, że schną szybko było dla mnie, niedoborowego finansowo artysty, powodem do przechowywania palety w lodówce i generalnego sknerzenia w wypuszczaniu farby z tubki ;) . Olejami malować nie mogłam - silnie alergizowały mnie rozcieńczalniki. Kiedyś odwiedziłam koleżankę podczas zajęć w Akademii w Krakowie- sztaluga przy sztaludze, wszędzie królowało malarstwo olejne.. Utwierdziłam się w swym wyborze, że to nie dla mnie. Zresztą nigdy nie chciałam być artystą, tylko malować, rysować, lepić, tworzyć.. Myślałam sobie, że każde miejsce jest ku temu dobre, a nauczyciel dobry/zły znajdzie się na każdej uczelni. W zasadzie tak jest, choć nie doceniłam tzw. egregora uczelni - całej tej aury, wszelkich tradycji, ambicji profesorów i studentów; prestiżu lub pretendowania do.. To potrafi wzmocnić lub obciążyć. Wsp...

Późne powitanie :)

W cichej nocnej przestrzeni znienacka rodzi się blog.. Czy potrzebny? Jeśli tak , to komu? Jeśli nie mi, to zapewne moim pracom i myślom- jedne i drugie warto dzielić . Witam w moim świecie , tutaj mydło, chaos, kwiecie, a docelowo ład , porządek , radość i rozsądek ;) . Zobaczymy..