Uczeń lękliwy staje się bezużyteczny dla świata. Tenże chętnie go wyszydzi i będzie nim pomiatał. Uczeń zaś skurczy się w sobie, próbując przykroić Prawdę i udekorować Ją tak, by choć trochę spodobała się ludzkim oczom. Na próżno. Dla ucznia nie tędy droga. Poznał, zasmakował, choć ugiął się przed Prawdą. Teraz jego lekcjami są kolejno i na przemian: odpuszczanie kontroli i zaufanie. Uczeń się męczy, był już mistrzem pewnego etapu tej drogi. Czuł się wspaniale i stał się mile widziany. Teraz jednak wymagane jest od niego jeszcze i jeszcze więcej. Uczeń zbiera na prędce wszelkie mechanizmy obronne umysłu: wyparcie, kompulsje, wędrówki w cudze treści itd. Wszystko to jest zupełnie nieużyteczne. Wszystko to jest niczym. Przestraszony uczeń pragnie schować się do mysiej dziury. Świadomość jednak i obserwacja mówi mu, jak bardzo to bezskuteczna opcja. Gdziekolwiek się nie schowasz, jesteś. Jesteś, i wszystko to, czym jesteś, świat wraz z Tobą odczuwa. Jakże więc mógłbyś się schować? Ta...
Nie sztuką zabłysnąć w ciemności, sztuką tę ciemność rozświetlić.