Przejdź do głównej zawartości

 

Miałam dziś do odebrania przesyłkę, o której wiedziałam, że jest trochę za ciężka dla mnie. Być może mogłam poprosić o pomoc 1 osobę, ale.. przez chwilę pomyślałam, a raczej dałam sobie poczuć, co brak ochoty na tę opcję może sprawić. Czy poczuję się biedną, osamotnioną, narażającą swe zdrowie ofiarą, czy są jakieś inne opcje? I były, bardzo głęboko, bardzo cicho coś we mnie po prostu chciało, by dać radę. Żeby ciało mogło wykonać to zadanie. Aha, dobrze -skoro tak- pozwolę sobie. Podchodząc do automatu z przesyłkami, odczułam cień nieprzyjemności. Zasadzał się na wspomnieniu, że ostatnio paczka była umieszczona na najwyższej półce (czyli kolejny stopień trudności). Złapałam te myśli, zdyscyplinowałam umysł: przesyłka może być na którejkolwiek półce, więc równie dobrze na niższej. Tak też było, wypadło na najniższą z możliwych :). Wyjęłam zacny scyzoryk, by rozparcelować paczkę, część zawartości włożyć do plecaka, cześć nieść przed sobą, by ciału nie było aż tak trudno. Biorę scyzoryk, dłubię w tekturze, ale moje dłonie prawie nie mają "zasilania". To mi się zdarza, część objawów tzw. choroby genetycznej. Pierwsze wspomnienie, że coś jest nie tak, mam z podstawówki, gdy uczyliśmy się pisać. Kocham pisanie, moje dłonie jednak bardzo szybko się męczyły (to słowo nie do końca oddaje sedno). Wracając do paczki, dłubię bezradnie scyzorykiem; przypływa myśl, że to żałośnie wygląda, że ktoś widzi (to prawda), itd.. Uwielbiam żyć, a nie "żyć chorobą"- ta opcja odpada. Pasuje mi, gdy nie widać i przeszkadzało mi to podejście wyłącznie w gabinetach lekarskich. I tak czując tę swoją niemoc, myślę sobie, że przecież nie jest całkowita, będę dłubać aż rozdłubię. Czas mija, skrępowanie też, w trakcie podchodzi pies z panem. Jasna sierść, oczy o najjaśniejszym odcieniu niebieskim; zagląda w robotę, i w oczy i dostaję całuska centralnie w usta :) . Odbiór przesyłki zakończony powodzeniem. 

Jeśli piszę i świadczę o cudowności Życia, to jak mogę doświadczać choroby genetycznej (czy jakiejkolwiek innej)? 

Przede wszystkim dla mnie to etykietka nadana z perspektywy medycznej, mieści się w niej niemal kilkadziesiąt objawów, które po prostu były dotychczas w moim doświadczeniu. Nie mam profitów typu renta (choć może się to zmieni, to już sprawy urzędowe bardziej). Żeby polepszyć swój stan, musiałam być mega uważna na myśli; konfrontować się z tak wieloma przekonaniami i tak różnymi odcieniami emocji. Od dziecka byłam świadoma swych myśli, ale w dorosłym życiu nauczyłam się nie zauważać.. siebie. Gdy ciało odmawia posłuszeństwa, zostajesz ze swoim umysłem na czysto. I dobrze. 

W ciele zakodowanych bywa tak wiele stresów, powodując niemoc i dolegliwości chorobowe. Każda z nich niesie informację, którą możemy wykorzystać do uwolnienia nagromadzonych napięć i szkodliwych przekonań także. Rozwiązując je, uwalniając, wpływamy nie tylko na siebie lecz i na bliskich. Właściwie nasze uzdrawianie nie ma granic wpływu, przepływ informacji nie ma granic. Ba, Ty sam jesteś Informacją, Twoje "tak" dla Życia, dla Miłości, dla siebie, wibruje i mieni się pięknymi kolorami w Twojej aurze.

Więc doświadczam tak, jak potrafię na dany moment, nic nie jest tutaj na zawsze. Forma jest zmienna, a treść jest Wyborem. Zawsze <3 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dekalog Twardzielki

Dekalog Twardzielki.. Gdy dotarł do mnie w rozmowie z inną Kobietą (💞😘- to dla Ciebie ! ) taki po prostu gotowiec, wyświechtany zużyciem, z wyliniałymi od tych samych emocji ścieżkami, byłam zdziwiona oczywistością jego precyzji. I tym, jak zabójczy potrafi być dla Wyznawcy. I tym, że jeszcze nie tak dawno ja też trzymałam się go siłą strachu i braku zaufania do życia. Cień smutku smagnął moją Duszę, bo tak bardzo chciałabym móc przekazać, jakie to zbędne, obłędne i dewastujące! W takim momencie zwracam się ku własnemu doświadczeniu- czy można powiedzieć, że coś było zbędne? Czy to w ogóle ważne, pomocne? Ważniejsze zdaje mi się to, by być gotowym na zmianę. By tak bardzo jej pragnąć, że pomimo lęku, wejdziemy na tę inną, nieznaną ścieżkę. Nawet nie do końca ufając tym, którzy zdają się mówić: "chodź do nas, zobacz, jesteśmy tu szczęśliwsi !".. Gdy poczujemy, że właściwie jeździmy po rondzie, nigdzie dalej, jeno w kółko. I że jest nam cholernie niedobrze. Wtedy nie czekajmy...

Kreacja. Od kulis 3.

 "Całe życie" maluję farbami akrylowymi- na płótnie, na tabliczkach, desce, czy (jak kiedyś) dykcie z tapczanu. Akryle nie śmierdzą, schną błyskawicznie i rozcieńczamy je wodą. To, że schną szybko było dla mnie, niedoborowego finansowo artysty, powodem do przechowywania palety w lodówce i generalnego sknerzenia w wypuszczaniu farby z tubki ;) . Olejami malować nie mogłam - silnie alergizowały mnie rozcieńczalniki. Kiedyś odwiedziłam koleżankę podczas zajęć w Akademii w Krakowie- sztaluga przy sztaludze, wszędzie królowało malarstwo olejne.. Utwierdziłam się w swym wyborze, że to nie dla mnie. Zresztą nigdy nie chciałam być artystą, tylko malować, rysować, lepić, tworzyć.. Myślałam sobie, że każde miejsce jest ku temu dobre, a nauczyciel dobry/zły znajdzie się na każdej uczelni. W zasadzie tak jest, choć nie doceniłam tzw. egregora uczelni - całej tej aury, wszelkich tradycji, ambicji profesorów i studentów; prestiżu lub pretendowania do.. To potrafi wzmocnić lub obciążyć. Wsp...

Późne powitanie :)

W cichej nocnej przestrzeni znienacka rodzi się blog.. Czy potrzebny? Jeśli tak , to komu? Jeśli nie mi, to zapewne moim pracom i myślom- jedne i drugie warto dzielić . Witam w moim świecie , tutaj mydło, chaos, kwiecie, a docelowo ład , porządek , radość i rozsądek ;) . Zobaczymy..