Wprowadziłam nazwę System Operacyjny Ego, bo jest najbliższy memu rozumieniu. W tym poście wyjaśnię dlaczego. Nie jest tym, kto obserwuje. Jest tym, co obserwowane.
Nie jest tym, co świadome; jest tym, co uświadomione.
Ego, nie jest mną. Mój dom nie jest podzielony.
System Operacyjny Ego- to funkcja, system; zindywidualizowany lecz nie personalny.
Systemy ewoluują, wiemy już, że nawet te sztuczne potrafią rozwijać się na wzór ludzkiej, świadomej inteligencji.
Jednak: system to system. A nie jego twórca, ani generator.
To, co piszę, to kolejna klasyfikacja; moje spojrzenie na te sprawy. Kwestionuj, jeśli trzeba, ignoruj, jeśli chcesz- to tylko narzędzie, przyczynek do odkrywania Uniwersalnej Prawdy. Kiedy wchodzisz z nią rezonans, to trochę jak wielkie "uff!" w każdej cząsteczce Twego ciała. Jednocześnie wzruszenie i wdzięczność. Może to właśnie odczuwasz?
To prawda, że Ego stawia szereg warunków/ wniosków i że z urokiem pawiana z czerwonym tyłkiem przechodzi do stawiania wniosków/ warunków... przeciwstawnych poprzednim.
Czy zatem Życie z Duchowej Perspektywy miałoby polegać na obciosywaniu Ego? Nic z tego! Ego nie jest oddzielną jaźnią mieszkającą w Tobie, Twoim Umyśle. Rozdział na niższą jaźń/ małe ja i Wyższą Jaźń/ Ja- potrafi być mylący. To trochę, jak historia starszego mistrza, skazanego dożywotnio na opiekowanie się i doglądanie ucznia. Każdemu w jego roli należy się szacunek. Ale.. są to jakby dwie persony, które zawsze będą mieć przeciwstawne idee w Twym Umyśle. Nawet, jeśli jedną z nich obierzesz na Kapitana Statku, a drugiego- na Idiotę.
Koniec walki zawiera się w zrozumieniu, że jest Jedna Jaźń; zaś to, co przeciwstawne- to jedynie (i aż) system.
Soczewka percepcji, którą nabyłeś przychodząc tu na świat. To, jaką soczewką się posługujesz, nie zmienia tego, KIM naprawdę, w Istocie JESTEŚ.
Temat powracający jak bumerang- aż do objęcia mistrzostwa w praktyce ;). Kiedy słyszysz o stanie flow, byciu w przepływie, twórczości powstającej w przepływie- co czujesz? Czy to dla Ciebie stan dobrze znany, dotykany codziennie czy raczej mieści się na przeciwległym biegunie skali- jako to, za czym głęboko tęsknisz; czy może nawet powątpiewasz, że w Twoim życiu jest nań jakiekolwiek miejsce? Pomyśl też o tych wszystkich nawoływaniach do planowania, do określenia celów i zapisania. Do spisania planu konkretnego, w jakim celu i po co/ dlaczego? Te zapełnione konkretnymi datami kalendarze.. I zapewnienia, że to droga realizacji marzeń. Co czujesz? Jak blisko Ci do tego? Ostatnio w rozmowie z przyjazną duszą wyjawiłam, że nastawiam czasomierz na 11 minut i w tym czasie tworzę. Wymaga to celebracji, jest więc odpowiedni kubek dyszący aromatem cykoriowej kawy. I jest robota, której w czasie tych 11 minut absolutnie nie oceniam, nie cenzuruję- ot, schodzę na 3-ci plan, a może nawet poza kad...
Komentarze
Prześlij komentarz