Być może usiłowałaś /-łeś zbudować między sobą a światem mur, taki z furtką, mający zagwarantować ci bezpieczeństwo, dzięki temu, że widzisz i decydujesz, kogo chcesz wpuścić, i wychodzisz poza mur, kiedy ty potrzebujesz.
Oczywiście, żyjąc za wysokim murem, niewiele wiesz o świecie, innych ludziach, podobnie- o sobie samym.
Do furtki podchodzi ktoś, kto twierdzi, że musi wejść, bo "tak trzeba"- może to być urzędnik, może panie sprzedające opłatek. Latem ;). Nie czujesz w sobie ni krztyny ochoty na otwarcie lecz znakomicie rozumiesz komendę "tak trzeba". Wpuszczasz.
Przychodzi ten piękny człowiek, wybrany z pokaźnego tłumu parę tygodni wcześniej, z ochotą i w rozedrganiu pędzisz otworzyć furteczkę, chcesz, przekonana na 200%, że warto! Później okazuje się, że to jeden z lepszych.. dramacików do kolekcji.
Innym razem zawita biedak, co zbiera czas i/ lub złotówki po ludziach. Otworzysz mu programem "warto być dobrym człowiekiem".
Wychodzić też będziesz wedle programu, a gdy raz wyjdziesz wedle dziwnej, wewnętrznej tęsknoty, będzie akurat po zmroku, i wyskoczy z ujadaniem pies z innej posesji, upewniając cię w programie "lepiej samej nie wychodzić po zmroku".
Mur, który ma chronić, deprecjonuje twoją zdolność do odczuwania, odczytania i zawiadywania wewnętrzną prawdą. Bezpieczeństwo, które miał oferować, jest iluzją. Sztywność programów otwierających furtkę sprawia, że otwarcie i tak nie kojarzy się z bezpieczeństwem więc konsekwencją jest tendencja do zamykania jeszcze bardziej/ częściej. Jednocześnie pozornie ściszone w ten sposób emocje, pozostają- np. niesmak, poczucie bycia ofiarą okoliczności, bezradność, niepokój, itd.
Idea budowania muru opiera się bowiem na poczuciu bezsilności, niemocy, bycia słabym- może rozkwitnąć najwyżej pozorami siły ( czy przykładowo zaradności).
Czym innym są granice. Często osoby budujące murki, mury i całe wieżyska obronne, bardzo niechętnie podchodzą do tematu granic. Tu możesz się narazić, odmawiając bez osłony programu, ktoś może cię znielubić, możesz być obiektem czyjegoś wzburzenia. To prawda! Słabość chroni się za murem, a granicę- mapę wyznaczamy w terenie.
Wyjście w teren to przygoda, w której poznajesz siebie, masz szansę nie tłamsić swoich odczuć, poznać swoje preferencje. I dowiadywać się; czego chcę naprawdę? na co mam ochotę? na co daję sobie przyzwolenie? na co daję innym przyzwolenie? dokąd chcę iść? dokąd dziś wpuszczę kogoś?
Granice ewoluują wraz z tobą, i są o niebo bardziej elastyczne niż mur.
Znajomość swych granic związana jest z twoimi wartościami i poczuciem tej bezcennej ekstra-mocy, zwanej wolną wolą ;) .
Oczywiście, żyjąc za wysokim murem, niewiele wiesz o świecie, innych ludziach, podobnie- o sobie samym.
Do furtki podchodzi ktoś, kto twierdzi, że musi wejść, bo "tak trzeba"- może to być urzędnik, może panie sprzedające opłatek. Latem ;). Nie czujesz w sobie ni krztyny ochoty na otwarcie lecz znakomicie rozumiesz komendę "tak trzeba". Wpuszczasz.
Przychodzi ten piękny człowiek, wybrany z pokaźnego tłumu parę tygodni wcześniej, z ochotą i w rozedrganiu pędzisz otworzyć furteczkę, chcesz, przekonana na 200%, że warto! Później okazuje się, że to jeden z lepszych.. dramacików do kolekcji.
Innym razem zawita biedak, co zbiera czas i/ lub złotówki po ludziach. Otworzysz mu programem "warto być dobrym człowiekiem".
Wychodzić też będziesz wedle programu, a gdy raz wyjdziesz wedle dziwnej, wewnętrznej tęsknoty, będzie akurat po zmroku, i wyskoczy z ujadaniem pies z innej posesji, upewniając cię w programie "lepiej samej nie wychodzić po zmroku".
Mur, który ma chronić, deprecjonuje twoją zdolność do odczuwania, odczytania i zawiadywania wewnętrzną prawdą. Bezpieczeństwo, które miał oferować, jest iluzją. Sztywność programów otwierających furtkę sprawia, że otwarcie i tak nie kojarzy się z bezpieczeństwem więc konsekwencją jest tendencja do zamykania jeszcze bardziej/ częściej. Jednocześnie pozornie ściszone w ten sposób emocje, pozostają- np. niesmak, poczucie bycia ofiarą okoliczności, bezradność, niepokój, itd.
Idea budowania muru opiera się bowiem na poczuciu bezsilności, niemocy, bycia słabym- może rozkwitnąć najwyżej pozorami siły ( czy przykładowo zaradności).
Czym innym są granice. Często osoby budujące murki, mury i całe wieżyska obronne, bardzo niechętnie podchodzą do tematu granic. Tu możesz się narazić, odmawiając bez osłony programu, ktoś może cię znielubić, możesz być obiektem czyjegoś wzburzenia. To prawda! Słabość chroni się za murem, a granicę- mapę wyznaczamy w terenie.
Wyjście w teren to przygoda, w której poznajesz siebie, masz szansę nie tłamsić swoich odczuć, poznać swoje preferencje. I dowiadywać się; czego chcę naprawdę? na co mam ochotę? na co daję sobie przyzwolenie? na co daję innym przyzwolenie? dokąd chcę iść? dokąd dziś wpuszczę kogoś?
Granice ewoluują wraz z tobą, i są o niebo bardziej elastyczne niż mur.
Znajomość swych granic związana jest z twoimi wartościami i poczuciem tej bezcennej ekstra-mocy, zwanej wolną wolą ;) .
A skoro mur i tak nie chroni Twego serca, wyłaź coraz częściej na wycieczki ;) |
Komentarze
Prześlij komentarz