O ściąganiu spokoju z góry do sedna swego już wspomniałam. Jednym z najprostszych sposobów medytacji jest właśnie "obserwowanie chmur". Siedzisz z prostymi plecami, po turecku, w lotosie lub siedząco-klęcząco. Bierzesz parę głębokich świadomych oddechów. I pozostajesz z ekranem swego umysłu, który jest jak niebo. Na tym niebie pojawiają się różne chmurki- łagodne, pierzaste, szare, kłębiaste- to wszystko twoje myśli, jakieś słowa dudniące po głowie, złote myśli, różne "napominacze", strachy lub głupotki- słowem: wszystkie myśli, jakie się pojawić mogą i właśnie to robią ;) , podczas gdy starasz się "nie myśleć". Jesteś tego świadomy i wiesz, że nie ma co się napinać, zaraz chmurka sama odpłynie i pozostawi czyste, gładkie niebo. Aż do kolejnej chmurki :)
A o krzaczkach? To z kolei sposób na zniwelowanie napięcia nerwowego i uzyskanie dostępu ( lub chociaż " wstępu do dostępu" ;) ) do uważności, co "pod napieciem" jest niedosiężne. Podczas spaceru, czy we własnym ogródku, w nieprzytomności umysłu z natłoku emocji, patrzysz na zieleń, potem podchodzisz, dotykasz listków ( lub gałązek, kwiatów- co dostępne ) - skupiasz się na dotyku, starasz się opisać, jakie to wrażenie, jakie cechy ( miekkość, aksamitność, drapiące, itp. ) niesie liść dla dłoni?..
...świat robi się spokojniejszy, łagodniejszy. PRZYJAZNY.
Komentarze
Prześlij komentarz