Czy też macie 1000 myśli, które czekają by się nimi podzielić ze światem? By szerzyć je na tyle, na ile bedą potrzebne i odbierane przez innych? Co wtedy robicie? Gdy mam ten wewnętrzny ogień, gdy temat pali, a jednocześnie jest wśród mych myśli piękny, świeży powiew powietrza, i gdy czuję totalną lekkość w formowaniu słów, zdań i jednoczesną wagę ich treści.. co robię wtedy? .. Znajduję "pilną pracę"- zamiatam, piorę i być może nawet szoruję zlewozmywak. Jednak niewyrażone doprasza się o moją obecność. Otwieram laptop, zaczynam pisanie. Pierwsza wersja. Odkładam. Drugi wstęp ( po paru dniach ) . W kolejnym już nawet nie czuję lekkości myśli, formułuję je w ciężkie zawijasy, nie podoba mi się nic. Po miesiącu mam kilka wersji roboczych, odpuszczam, gdyż nie nadaję się. Ha, ha- gdyby wystarczyło jedynie zdyskredytować siebie i swoje lepsze lub gorsze umiejętności ( które zresztą można podszkolić, łe )- ale to NIE DZIAŁA. Na szczęście, jeśli nawet jesteś taką "Mędzącą Ceregielną" jak ja, przyjdzie Dobra Chwila. To zaczynam :)
DOM. Wiele lat temu wpisałam w notesik bardzo fajny zestaw pytań- Dom- czym dla Ciebie jest? Jak chcesz się tam czuć? Czego potrzebujesz, żeby czuć się tam dobrze? Co jest dla Ciebie niezbędne? Wydało mi się to bardzo ważne przed jakimkolwiek planowaniem zamieszkania z drugą osobą. Oczywiście można sobie wyobrażać idealny dom, ten podmiejski z ogródkiem, to mieszkanie w stylowej kamienicy, ten artystyczny, przestrzenny loft stworzony w starej fabryce lub nawet dom na drzewie- takie sny też zrealiowano! Mój powinien być w Sudetach, na duuużym terenie obejmującym też las, wersje domu do wyboru dla szczęśliwego losu ;) . Wizje domów są ważne, ale.. Kto nie zna historii o marzeniach spełnionych, domach wymarzonych, które jednak nie zagwarantowały szczęścia? Sama mam na koncie starcie rzeczywistości z iluzją, gdy lata temu przeprowadzałam się "ku lepszemu" z partnerem, który powtarzał, że "gdybyśmy mieli własne mieszkanie, tobyśmy szczęśliwi byli" . Czy nie jest to zbiorowym marzeniem o domu, by był on oazą, w której wreszcie możemy odpocząć, poczuć się swobodnie i po prostu być szczęśliwi? Ale co to znaczy być szczęśliwym? Co to znaczy dla Ciebie? Jesteś zazwyczaj szczęśliwy, gdy wszystko się układa pomyślnie. PoMyślnie- dobre słowo, od razu demaskujące sedno, żeś szczęśliwy, gdy rzeczywistość staje się taka, jak Ty chcesz, lubisz, preferujesz- po Twojej myśli.. Przecież nie zawsze tak jest, i tu przychodzi mi słowo: akceptacja. Umiejętność akceptowania tego, co przynosi życie, jest cudowna, od razu żyje się lżej. Po co bić się z rzeczywistością, skoro jest, jaka jest? Od razu przychodzi: rozpoznanie- jak już akceptujemy, że niePomyślność też się zdarza- to jak w genialnej modlitwie AA, życzę sobie i Wam rozpoznania, gdzie trzeba z akceptacji się wynurzyć i przejść do działania. Być może trzeba wyrazić wprost swoje potrzeby, które kisiło się w oczekiwaniu, że jakoś da radę lub domownicy się domyślą, że lubisz przez kwadrans czytać gazetę bez konieczności konwersacji w trakcie. Być może trzeba opuścić fizycznie dom, w którym ktoś kogoś popycha, wyzywa, i jest to jego stały sposób na rozładowywanie własnej frustracji? Być może byłabyś szczęśliwsza, zmieniając zasłony na niebieskie i nie skapnęłaś się dotychczas, że możesz to zrobić? Dom to relacje. Szczęśliwy dom to przyjazne relacje! Akceptacja, otwartość, współdziałanie, bycie pomocnym, zainteresowanie- te postawy w naturalny sposób otwierają na radość, na coraz więcej radości :) ! Czasem ktoś nie bardzo chce dzielić te wartości z nami, być może nie potrafi i teraz dopiero się uczy, być może przeżywa kiepski czas- wtedy tym bardziej miejmy też tę całą uważność, otwartość i serdeczność do.. siebie. Dajmy sobie więcej wytchnienia, więcej wyrozumiałości, więcej dobrych chwil, czy to z książką czy w relaksacji czy idąc na spacer. Relacje mogą być karmiące, te z innymi, ale i zawsze z samym sobą- nawet gdy mieszkasz sam, jesteś w relacji. To brzmi zabawnie lecz tak jest. Przychodzisz zmęczony, co wtedy robisz? Tak, zdejmujesz buty ;) . A potem co? Włączasz wiadomości, bo "nic nie wiesz" i dowiadujesz się, że jest bardzo źle, ciało nie zrzuca pancerza zmęczenia, dokładasz spięcie ze stresu.. Albo miałaś stresujący dzień w pracy, wracasz, pchasz się z biegu do lodówki, by znaleźć ukojenie? Czy to są przyjazne relacje? Dom mieszkany z innymi lub samemu, woła o Twą odpowiedzialność za siebie. I tego nie unikniesz :D a jest to dobra wiadomość!
P.S. "Dobra chwila" na tekst nastąpiła dzięki krańcowemu wkurzeniu się na własny, nadal nieuporządkowany dom i relacje nadal w remoncie.
DOM. Wiele lat temu wpisałam w notesik bardzo fajny zestaw pytań- Dom- czym dla Ciebie jest? Jak chcesz się tam czuć? Czego potrzebujesz, żeby czuć się tam dobrze? Co jest dla Ciebie niezbędne? Wydało mi się to bardzo ważne przed jakimkolwiek planowaniem zamieszkania z drugą osobą. Oczywiście można sobie wyobrażać idealny dom, ten podmiejski z ogródkiem, to mieszkanie w stylowej kamienicy, ten artystyczny, przestrzenny loft stworzony w starej fabryce lub nawet dom na drzewie- takie sny też zrealiowano! Mój powinien być w Sudetach, na duuużym terenie obejmującym też las, wersje domu do wyboru dla szczęśliwego losu ;) . Wizje domów są ważne, ale.. Kto nie zna historii o marzeniach spełnionych, domach wymarzonych, które jednak nie zagwarantowały szczęścia? Sama mam na koncie starcie rzeczywistości z iluzją, gdy lata temu przeprowadzałam się "ku lepszemu" z partnerem, który powtarzał, że "gdybyśmy mieli własne mieszkanie, tobyśmy szczęśliwi byli" . Czy nie jest to zbiorowym marzeniem o domu, by był on oazą, w której wreszcie możemy odpocząć, poczuć się swobodnie i po prostu być szczęśliwi? Ale co to znaczy być szczęśliwym? Co to znaczy dla Ciebie? Jesteś zazwyczaj szczęśliwy, gdy wszystko się układa pomyślnie. PoMyślnie- dobre słowo, od razu demaskujące sedno, żeś szczęśliwy, gdy rzeczywistość staje się taka, jak Ty chcesz, lubisz, preferujesz- po Twojej myśli.. Przecież nie zawsze tak jest, i tu przychodzi mi słowo: akceptacja. Umiejętność akceptowania tego, co przynosi życie, jest cudowna, od razu żyje się lżej. Po co bić się z rzeczywistością, skoro jest, jaka jest? Od razu przychodzi: rozpoznanie- jak już akceptujemy, że niePomyślność też się zdarza- to jak w genialnej modlitwie AA, życzę sobie i Wam rozpoznania, gdzie trzeba z akceptacji się wynurzyć i przejść do działania. Być może trzeba wyrazić wprost swoje potrzeby, które kisiło się w oczekiwaniu, że jakoś da radę lub domownicy się domyślą, że lubisz przez kwadrans czytać gazetę bez konieczności konwersacji w trakcie. Być może trzeba opuścić fizycznie dom, w którym ktoś kogoś popycha, wyzywa, i jest to jego stały sposób na rozładowywanie własnej frustracji? Być może byłabyś szczęśliwsza, zmieniając zasłony na niebieskie i nie skapnęłaś się dotychczas, że możesz to zrobić? Dom to relacje. Szczęśliwy dom to przyjazne relacje! Akceptacja, otwartość, współdziałanie, bycie pomocnym, zainteresowanie- te postawy w naturalny sposób otwierają na radość, na coraz więcej radości :) ! Czasem ktoś nie bardzo chce dzielić te wartości z nami, być może nie potrafi i teraz dopiero się uczy, być może przeżywa kiepski czas- wtedy tym bardziej miejmy też tę całą uważność, otwartość i serdeczność do.. siebie. Dajmy sobie więcej wytchnienia, więcej wyrozumiałości, więcej dobrych chwil, czy to z książką czy w relaksacji czy idąc na spacer. Relacje mogą być karmiące, te z innymi, ale i zawsze z samym sobą- nawet gdy mieszkasz sam, jesteś w relacji. To brzmi zabawnie lecz tak jest. Przychodzisz zmęczony, co wtedy robisz? Tak, zdejmujesz buty ;) . A potem co? Włączasz wiadomości, bo "nic nie wiesz" i dowiadujesz się, że jest bardzo źle, ciało nie zrzuca pancerza zmęczenia, dokładasz spięcie ze stresu.. Albo miałaś stresujący dzień w pracy, wracasz, pchasz się z biegu do lodówki, by znaleźć ukojenie? Czy to są przyjazne relacje? Dom mieszkany z innymi lub samemu, woła o Twą odpowiedzialność za siebie. I tego nie unikniesz :D a jest to dobra wiadomość!
P.S. "Dobra chwila" na tekst nastąpiła dzięki krańcowemu wkurzeniu się na własny, nadal nieuporządkowany dom i relacje nadal w remoncie.
Kiedy wódka, dragi i szarpanina poszły w kąt a pojawiło się sporo zajęć, pracy, obowiązków, okazało się że dom, mieszkanie może być tym "narkotykiem", miejscem całkowitego zapomnienia. Jesteś w robocie, albo na próbie trudnej i myślisz "boże, ale w końcu znajdę się w domku... już chciałbym tam być". Przekraczasz jego próg, są tam tylko miłe i potrzebne rzeczy, rachunki zapłacone w jednej teczce, do zapłacenia w drugiej, tylko najpiękniejsze książki, obraz z energią, kolorowe jedzenie proste i zdrowe.
OdpowiedzUsuńJest to o wiele mocniejszy, zanurzony w rzeczywistości narkotyk, kiedyś ukułem nazwę takiej substancji, zanim poznałem jej działanie, "normalina" :)
Dopóki normalina działa- jest tylko lepiej, tylko spokojniej- z pewnością nie do porównania z życiem w nałogach, które są skośną kładeczką ku otchłani.. Normalina= trampolina. Do Życia. Opis oględny ładu i estetyki domu, przywołuje bez wątpienia odczucie, że tam znajduje sie to, czego potrzebujesz nie tylko na poziomie potrzeb zmysłów i fizjologii. Jawi sie dom, który karmi Cię chęcią do życia, do rozkwitu. A co w tym rozkwicie będzie się pojawiało, ewoluuowało, to tym ciekawsze! Dziękuję za poczętunek Normaliną :)
Usuń