Serce Dziewczynki jest struchlałe jak ona sama. "Przewodnik" zadaje mi kilka ultra prostych pytań, które są paliwem w tej podróży. Pytania są nieinwazyjne- nie jest to kozetko- gadka o szczegółach czyjegokolwiek życiorysu lub tego, co tata powiedział mamie przy Tobie , o cioci w 1987. Dotyczą one tego, co obecnie odczuwasz i co z tym możesz robić Teraz. Moja Dziewczynka potrzebowała mieć za sobą ciepło- rdzawy, ceglany mur- taki, co oddycha, żyje i porasta gdzieniegdzie mchem. Zamiast szarej, depresyjno- samobójczej ściany. Z tego muru spłynęło na ramiona Dziewczynki żółte, przechodzące w delikatny róż, ciepłe światło, a stamtąd ożywiło kwarcowym różem serce. Odczułam realną ulgę w ciele, puściło sporo dotychczasowo "noszonych" przeze mnie napięć. Uh! Co za ulga i swoboda dla przepony chociażby ;) ! To wewnętrzne obrazowanie dotyczyło przeszłości, ponieważ akurat ten problem męczył mnie od dziecka. Wolałam nie popełniać błędów w podświadomym przeświadczeniu, że zawsze ale to zawsze zostanę ukarana i to srogo. Pozornie sprawa nie do zauważenia, bo nie jestem z tych, co ukrywają błędy, nie przepraszają czy nie naprawią- raczej odwrotnie. Ale tylko ja znałam ten stres, który ogarniał mnie od środka, gdy zbliżało się ryzyko, że w czymś nawalę- nawet, jeśli 10 osób przede mną nic sobie z takiej sytuacji nie robiło. Intelektualnie rozumiałam, że nie ma to sensu, ale.. nie ma to, jak poczuć to w ciele! jako ulgę i wolność- cudowne 😻 ! Wiem też, czego dokładnie potrzebuje moja Dziewczynka, więc nie muszę szukać tego na oślep, gdzieś w świecie.. To tylko fragment obrazka z podróży, w której orałam pługiem, przemieniłam smętne ołowiane żołnierzyki w biało- srebrną husarię, spotkałam nieszczęśliwe Baby, jedna miała tytułowo przerąbane 😆, inne miały smutki i przymusy zobrazowane jako szare chmury o ciężkości kowadeł- pocieszyłam, zostawiłam- ruszam dalej. Możliwe, że nie każdorazowo podróż tak kolorowa i pełna fantastycznych scen, ale cóż, jestem tylko plastykiem ;), obrazów u mnie dostatek ;) Dziękuję Przewodnikowi Podróży 🙏🙆
Dekalog Twardzielki.. Gdy dotarł do mnie w rozmowie z inną Kobietą (💞😘- to dla Ciebie ! ) taki po prostu gotowiec, wyświechtany zużyciem, z wyliniałymi od tych samych emocji ścieżkami, byłam zdziwiona oczywistością jego precyzji. I tym, jak zabójczy potrafi być dla Wyznawcy. I tym, że jeszcze nie tak dawno ja też trzymałam się go siłą strachu i braku zaufania do życia. Cień smutku smagnął moją Duszę, bo tak bardzo chciałabym móc przekazać, jakie to zbędne, obłędne i dewastujące! W takim momencie zwracam się ku własnemu doświadczeniu- czy można powiedzieć, że coś było zbędne? Czy to w ogóle ważne, pomocne? Ważniejsze zdaje mi się to, by być gotowym na zmianę. By tak bardzo jej pragnąć, że pomimo lęku, wejdziemy na tę inną, nieznaną ścieżkę. Nawet nie do końca ufając tym, którzy zdają się mówić: "chodź do nas, zobacz, jesteśmy tu szczęśliwsi !".. Gdy poczujemy, że właściwie jeździmy po rondzie, nigdzie dalej, jeno w kółko. I że jest nam cholernie niedobrze. Wtedy nie czekajmy...
Komentarze
Prześlij komentarz