Złośnicy to tacy ludzie, co jakoś częściej i łatwiej popadają w złość, można by rzec- wręcz nawykowo. Nawykowo przy byle okazji reagują zmarszczeniem brwi, groźną miną, podniesionym głosem lub krzykiem znienacka czy nagłymi gestami kończyn. Nic przyjemnego przebywać w towarzystwie Złośnika Aktywowanego- serce podskoczy ci do gardła, jeśli zaś przed chwilą jadłeś, gul stresu dołączy do menu, strasząc twój żołądek.. o gorszych rzeczach nie wspomnę. Migrenowiec będzie migrenował na potęgę, chory będzie miał rekonwalescencję na wstrzymaniu, zwyczajny, normalny zdrowiak conajmniej się spoci- bo to jednak znienacka. Nic tylko takiego unikać. Ech, a jak to partner, brat, swat, córeczka? Albo i kumpel- złote serce lecz i złośnik w jednym? Przyznaję, że niemal całe życie bałam się złośników, bałam się ponad miarę. Oczywiście- jeśli Złośnik Aktywowany to rękoczynowiec, byłoby to zrozumiałe. No i żadnego Złośnika Aktywowanego nie wolno absolutnie podjudzać, bo może przekroczyć granicę, którą do tej pory trzymał. Ale zwykły złośnik? Cóż on mógłby? Ano, ciało drży, serce wali, w uszach szum, wszystko spięte- taka reakcja organizmu nie służy zdrowiu memu, fragmentarycznemu ( ujmując syntetycznie ) . Z pomocą przyszło życie, a w nim- blisko - złośnik. Pobożne życzenie dotyczące innej osoby niż ty sam, zazwyczaj jest.. życzeniem, i spełni się lub nie, teraz , kiedyś lub nigdy. Trzeba jak zwykle coś zmienić samemu, w sobiemu ;) . I patrzę ci ja na złośników , za co potrafią się wpienić i nawrzeszczeć na drugiego. Uwaga! Podaję przykłady z życia: jeśliś kulawy, nie uchroni cię to przed aferą, że się, kurde, wleczesz !!!! Albo idziesz z ciężkimi zakupami i choć 3 lata non stop otwierasz sobie drzwi sam, tym razem masz klucz upchany pod wszystkim, a telefon na wierzchu więc prosisz o drzwi otwarcie- "nerwreprymenda" przed ok.1-2 minut, naciścnięcie domofonu dla ciebie, łamago, ok. 5 sekund, reprymenda po ok.1,5 minuty. No to ja już rozumiem, a nawet się nie gniewam na Was, Złośnicy ! To musi być okropny stan, takie napięcie, że tylko czekasz na cudze potknięcie i aaaaa! wrrr! bum! Czekasz na zdarzenie losowe, czekasz na cokolwiek, co rzekomo godne jest Twoich emocji. A ja czekam, aż otrzeźwiejesz. Powiem Ci o tym, jak kuriozalne "powody" do złoszczenia się dryfują po tym świecie. I że możesz poszukać spokoju w sobie. A może zajmę się swoimi sprawami .❤️
Temat powracający jak bumerang- aż do objęcia mistrzostwa w praktyce ;). Kiedy słyszysz o stanie flow, byciu w przepływie, twórczości powstającej w przepływie- co czujesz? Czy to dla Ciebie stan dobrze znany, dotykany codziennie czy raczej mieści się na przeciwległym biegunie skali- jako to, za czym głęboko tęsknisz; czy może nawet powątpiewasz, że w Twoim życiu jest nań jakiekolwiek miejsce? Pomyśl też o tych wszystkich nawoływaniach do planowania, do określenia celów i zapisania. Do spisania planu konkretnego, w jakim celu i po co/ dlaczego? Te zapełnione konkretnymi datami kalendarze.. I zapewnienia, że to droga realizacji marzeń. Co czujesz? Jak blisko Ci do tego? Ostatnio w rozmowie z przyjazną duszą wyjawiłam, że nastawiam czasomierz na 11 minut i w tym czasie tworzę. Wymaga to celebracji, jest więc odpowiedni kubek dyszący aromatem cykoriowej kawy. I jest robota, której w czasie tych 11 minut absolutnie nie oceniam, nie cenzuruję- ot, schodzę na 3-ci plan, a może nawet poza kad...
Pełne zrozumienie dla złośnika, gorzej jak ugryzie bez zapowiedzi ;-)
OdpowiedzUsuńA owszem, zapraszam do części 4, koment inspirujący, choć temat rzeka i nie uważam nadal za ukończony ;)
Usuń