Miałam dziś do odebrania przesyłkę, o której wiedziałam, że jest trochę za ciężka dla mnie. Być może mogłam poprosić o pomoc 1 osobę, ale.. przez chwilę pomyślałam, a raczej dałam sobie poczuć, co brak ochoty na tę opcję może sprawić. Czy poczuję się biedną, osamotnioną, narażającą swe zdrowie ofiarą, czy są jakieś inne opcje? I były, bardzo głęboko, bardzo cicho coś we mnie po prostu chciało, by dać radę. Żeby ciało mogło wykonać to zadanie. Aha, dobrze -skoro tak- pozwolę sobie. Podchodząc do automatu z przesyłkami, odczułam cień nieprzyjemności. Zasadzał się na wspomnieniu, że ostatnio paczka była umieszczona na najwyższej półce (czyli kolejny stopień trudności). Złapałam te myśli, zdyscyplinowałam umysł: przesyłka może być na którejkolwiek półce, więc równie dobrze na niższej. Tak też było, wypadło na najniższą z możliwych :). Wyjęłam zacny scyzoryk, by rozparcelować paczkę, część zawartości włożyć do plecaka, cześć nieść przed sobą, by ciału nie było aż tak trudno. Biorę scy...
Nie sztuką zabłysnąć w ciemności, sztuką tę ciemność rozświetlić.